The Artist's Magazine przeprowadził wywiad z dobrze zapowiadającą się portretową artystką Katie O'Hagan w fascynującym artykule fabularnym w numerze z kwietnia 2013 r. Niespokojna i natchniona O'Hagan czuje swoją drogę, doskonaląc swoje rzemiosło, zmagając się z nowymi pomysłami i podążając własną ścieżką.
Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej i pobrać kwietniowy numer magazynu artysty.
Odkryliśmy, że O'Hagan jest tak wciągającą osobowością i fascynującą artystką - jedną z najciekawszych osób, z którymi rozmawialiśmy - że postanowiliśmy podzielić się nieopublikowanymi fragmentami jej wywiadu.
Pierwszym obrazem, w którym się zakochałem, musiałby być Portret Wsiewołoda Garshina Ilyi Repin. Bardzo trudno mi się oderwać od tego. Takie emocje wyrażone tak prosto. Mogłem patrzeć na to godzinami.
Naprawdę pociągają mnie artyści, którzy w przeszłości lub obecnie rozszerzają definicję realizmu, w temacie i / lub technice. Na półce mam książki Burta Silvermana, Luciana Freuda, Charlesa Pfhala i Jenny Saville. To są niektóre ulubione. Uwielbiam też twórczość Arona Weisenfelda. Tworzy taki mroczny nastrój i intrygujące obrazy. Odkryłem jego prace dopiero rok temu, ale powiedziałbym, że moim ostatecznym celem będzie stworzenie tego rodzaju wyróżniającej się estetyki. Uwielbiam pracę Ann Marshall - kapryśne połączenie pięknych postaci w pastelowych lub olejnych kolorach z elementami kolażu. Portrety Daniela Spricka są po prostu niesamowite, podobnie jak eteryczna, monochromatyczna jakość twórczości Brada Kunkle'a.
Czy mógłbyś opisać atmosferę swojego studia - co jest na ścianach; jakiej muzyki lub programów słuchasz; jakie inne czynniki lub atrybuty czynią twój obszar roboczy własnym?
Jeśli chodzi o atmosferę, niestety jej brakuje. „Szafa na miotły Hoardera” byłaby najbliższym opisem! Jest bardzo mały, a każdy centymetr przestrzeni na ścianie zajmują gotowe i w połowie wykończone płótna. Ściany są nadal w takim samym jasnoniebieskim kolorze, jak kiedy przeprowadziłem się w zeszłym roku i po prostu nie miałem czasu, aby je pomalować - pomimo tego, że naprawdę nienawidzę koloru i uważam, że jest on rozpraszający. Słucham wszystkiego, od rapu po muzykę klasyczną. Obecnie są to głównie Grota Guggenheima, Sigur Ros, Lil Wayne i Dar Williams.
Przyzwyczaiłem się do używania sztucznego światła. To nie jest idealne, ale wystarczająco dobre. Mam dwa świetlówki z żarówkami Chroma 50. Mam żenująco niezorganizowany obszar roboczy. Trudno mi spędzić więcej niż pięć minut w moim studiu, nie spryskując cię gdzieś plamą farby, a ja ciągle wchodzę w to i włóczę się po całym domu. Na tym etapie dość pogodziłem się z moją niechlujną naturą i noszę gumowe rękawiczki i fartuch do pracy. Planuję przekształcić garaż obok mojego domu w studio, ale byłem zbyt zajęty, aby się do niego dostać. Muszę to zrobić, zanim skończę zrujnować obraz. Miałem wiele bliskich połączeń na tak małej przestrzeni.
W dalszym ciągu malowałem te „modułowe” portrety rodzinne, próbowałem różnych podejść do koloru, ale każda grupa miała jeden wspólny pomysł. Zrobiłem jeden zestaw czterech portretów dla lokalnego zespołu i użyłem jasnoróżowego i jasnożółtego, ponieważ przypominało mi to kolory na mojej pierwszej okładce albumu Sex Pistols.
W innym zestawie wykorzystałem też liść złoty, srebrny i miedziany. To była rodzina afroamerykańska (patrz wyżej) i podobało mi się to, jak liść wyglądał z odcieniem skóry, choć trudno było z nim pracować. Włączenie liścia było nieszczęśliwym wypadkiem, chociaż naprawdę podobało mi się, jak wyglądały obrazy. Kiedy skończyłem, miałem porozrzucane kawałki metalowego liścia; pomimo moich najlepszych starań nie mogłem tego wszystkiego powstrzymać. Przynajmniej wszystkie kawałki liści znajdowały się z tyłu mojej starej pracowni, z dala od obrazów, nad którymi aktywnie pracowałem. Kiedy skończyłem, wyszedłem ze sklepu próżniowego i zacząłem sprzątać.
Niestety zaniedbałam umieszczenia filtra w odkurzaczu sklepowym i po kilku minutach zdałam sobie sprawę, że powietrze wokół mojej głowy lśni. Odkurzałem duże kawałki liścia, które były następnie sproszkowane w próżni sklepowej i wystrzeliłem z tyłu w postaci chmury drobnego metalowego pyłu. To był prawdziwy koszmar - metalowy pył osiadł na każdej powierzchni studia. Spędziłem godziny na każdym obrazie, zbierając plamki końcówką pędzla. Chociaż uwielbiam efekty, nie pracowałem ponownie z liściem!
Żartowałem, że takie podejście do obrazów rodzinnych ułatwia sprawę, jeśli dochodzi do podziału. Każda osoba bierze własną. Bez walki o grupowe malowanie. Jest to jednak naprawdę uzasadniony pomysł; zespół, który malowałem, rozpadł się i każdy członek ma teraz swój własny obraz.
Zrobiłem to (patrz wyżej) kilka lat temu. To moja najstarsza córka, Aine, pod koniec długiego dnia w Dolinie Śmierci. Jechaliśmy przez cały kraj i wpadłem na świetny pomysł, żeby się tam rozbić w środku lata. Przyjechaliśmy wcześnie i rozbiliśmy namiot. Byliśmy jedynym namiotem na campingu; fakt ten powinien był dać mi do zrozumienia, że mój plan nie był świetny, ale tak się nie stało i spędziliśmy dzień na badaniu w upale o temperaturze 120 stopni.
Wracając do namiotu późnym popołudniem, okazało się, że stopił się i zapadł w upale. Początkowo zasugerowałem spanie na zewnątrz pod gwiazdami, a potem przyszedł starzec i kazał nam pilnować ptaszników i skorpionów po zmroku. Poszliśmy na spacer, aby ponownie rozważyć nasze opcje i wtedy zrobiłem zdjęcia referencyjne do tego obrazu. Aine była przegrzana, głodna i bardzo nieszczęśliwa, wiedząc, że wokół są ptaszniki, ale była dobrym sportem i zgodziła się pozować. Uwielbiałem wygląd jej skóry w tym świetle i podobał mi się również ten dwuznaczny wyraz twarzy. Tej nocy spaliśmy w samochodzie.
Myślę, że najważniejszą rzeczą, o której uczniowie mogliby pomyśleć, byłoby to, co chcą malować. Najwyraźniej nie mam najbardziej wybitnych referencji do nauczania tradycyjnych metod. Jest wielu świetnych nauczycieli i przy wystarczającym czasie i wysiłku większość ludzi może nauczyć się „jak” malować. Chciałbym zapytać „dlaczego” i „co”, a nie „jak”, ponieważ im szybciej to zrozumiesz, tym szybciej będziesz mógł pójść w bardziej produktywnym kierunku. Zależy to od tego, czy kierujesz się przede wszystkim wyrażaniem swoich pomysłów, czy techniką. Dla mnie oba są ważne, ale nie tak samo.
Zacząłem od nauki wszystkiego, co mogłem na temat techniki i na tym się skupiłem, ale kiedy ta krzywa uczenia się wyrównała się i stałem się lepszy w malarstwie, stopniowo zacząłem tracić zainteresowanie całą ideą malarstwa. To uczucie było dość niepokojące! Tutaj w końcu znalazłem swój „cel” i już się nim nudziłem. Dokładne renderowanie podobieństwa nie wydaje się już tak przekonujące.
Jeśli jesteś oddanym malarzem, doskonalenie techniki zajmuje się sobą z czasem - umiejętności stopniowo rosną z każdym obrazem i każdym błędem. Technika to aspekt malowania, który nigdy nie został ukończony i ciągle się rozwija, i rozumiem wyzwanie w tej koncepcji, ale dla mnie to nie wystarczyło. Jest wielu malarzy, którzy mają zapierający dech w piersiach poziom umiejętności, a ja uwielbiam patrzeć na tę pracę i doceniać związane z nią mistrzostwo. Ale nigdy nie będę miał takiej zdyscyplinowanej natury, która mogłaby to osiągnąć, więc skupiłem się na byciu bardziej skupionym na tym pomyśle, z techniką na drugim miejscu.
Moja druga miłość po sztuce trwa. Podjąłem go kilka lat temu i teraz biegam tyle, ile mogę, głównie długie dystanse (maraton plus) na szlakach w lesie. To tutaj otrzymuję i przetwarzam większość moich pomysłów. Ale przypuszczam, że to nie jest realne posunięcie kariery, więc myślę, że gdybym nie był artystą, chciałbym być Bobem Vilą. Absolutnie uwielbiam każdy rodzaj renowacji. Lubię być samowystarczalny i uczyć się, jak to naprawić. Dom, w którym teraz jestem, jest czwartym, jaki miałem od czasu opuszczenia miasta, a każdy z nich wymagał sporo pracy. Ciągle mam jeden lub dwa projekty w ruchu - teraz usuwam wiele warstw farby ołowiowej z podłogi mojego pokoju z błotem i odnawiam zardzewiałą, starą wannę ze stopą pazura, która gniła w piwnica przyjaciela od dziesięcioleci. Był w okropnym stanie, ale teraz wygląda na zupełnie nowy. Lubię dawać starym, zapomnianym rzeczom nowe życie.
Nadal mam do zrobienia kilka smutnych damskich obrazów i pracowałem nad kilkoma, które, jak sądzę, zawierają inny poboczny temat na temat bardziej złowrogiej strony życia w miasteczku. Brudne pranie (powyżej) również pasuje do tej kategorii.
W grudniu wybieram się do Szkocji i mam tam plany dotyczące serii obrazów. Dorastałem w pięknej, ale odizolowanej części świata, pełnej dziwnych i cudownych postaci. Mógłbym spędzić całe życie, robiąc obrazy inspirowane miejscową ludnością i wydarzeniami. Nie było to najbardziej konwencjonalne wychowanie, a niektóre z planowanych obrazów będą również po ciemniejszej stronie. Mimo całej ciemności jestem właściwie całkiem pozytywną osobą. Uważam, że melancholia, nastrojowa praca jest bardziej atrakcyjna. To może się zmienić - pewnego dnia nie wykluczyłbym malowania szczęśliwych dam. Lub nawet ponownie malować faceta. Nie była to świadoma decyzja, ale ostatnio nie interesowałem się malowaniem wyłącznie kobiet.
Mam kilka zleceń, które odłożyłem na jakiś czas, więc będę mógł nad nimi popracować, a w pewnym momencie będę musiał zacząć myśleć o galeriach.