Val d'Orcia (olej, 63 × 42) autorstwa Joe Remillarda był finalistą krajobrazu w 25. dorocznym konkursie artystycznym. Remillard jest naszym artystą miesiąca z marca 2009 roku.
Miejsce zamieszkania: Atlanta, Georgia
Strona internetowa: www.joeremillard.com
Jego kariera artystyczna: Wziąłem pierwszą klasę sztuki jako starszy na studiach studiujących historię Ameryki. Nie wziąłem innego, dopóki nie ukończyłem szkoły prawniczej trzy lata później. Podczas gdy praktykowałem prawo w Nowym Jorku, chodziłem wieczorem na zajęcia plastyczne. W wieku 27 lat przeszedłem na emeryturę i przeprowadziłem się do Gruzji, aby studiować sztukę. Zostałem przyjęty na studia magisterskie z malarstwa i rysunku na University of Georgia i uzyskałem stopień naukowy. Jestem teraz profesorem sztuki w Kennesaw State University w Kennesaw, Georgia.
Inspiracja do tego obrazu: falujące wzgórza Toskanii i historia regionu były moją inspiracją dla Val d'Orcia. Każdego roku uczę studentów sztuki w Montepulciano we Włoszech. Widok na tym obrazie pochodzi z pobliskiego miasta Pienza. Leonardo da Vinci był pierwszym artystą, który skodyfikował atmosferyczną perspektywę i często umieszczał widoki Toskanii w swoich obrazach. Mój obraz jest poniekąd czubkiem kapelusza dla jego geniuszu.
Największym wyzwaniem było uzyskanie właściwej perspektywy atmosferycznej. Jest to duży obraz i wymagał wielu pasaży farby, aby precyzyjnie dostroić wartości, krawędzie, intensywności i detale na różnych warstwach przestrzeni. Moją ulubioną częścią jest ścieżka, którą starałem się podążać. Ścieżka to szereg przekątnych, które poruszają się zygzakiem od prawej do lewej. Zaczyna się od przekątnej szczytu dachu, przechodzi przez szereg linii drzew, krętą drogą po prawej, a kończy na wygasłym wulkanie po lewej stronie.
Urok powodzenia: Malowanie na stronie jest świetne. Ludzie ciągle przychodzą na czat, a poranne powietrze w Montepulciano jest odświeżające. Miasto ma wiele jaskółek i gołębi, a nieraz przelatywały nad mną i robiły kupę na mnie i moją sztukę. We Włoszech podobno przynosi szczęście, więc po prostu mówię „Grazie” i maluję dalej.
Jego proces: spędzam dużo czasu w miejscu lub z osobą, którą będę malować. W tym czasie szkicuję, robię zdjęcia cyfrowe, a czasem studiuję na oleju lub akwareli. Staram się malować z życia tak często, jak to możliwe. Czasami zaczynam malować na miejscu, a następnie kończę pracę w moim studio przy pomocy zebranych materiałów referencyjnych.
Praca z obrazami cyfrowymi ma swoje wady. Spłaszcza formę, usuwa szczegóły i nigdy nie wiernie odwzorowuje koloru sceny. Odsuwa też artystę od jego inspiracji. Nie malując z życia, traci się możliwość podświadomej integracji wszystkich pięciu zmysłów w jednym kawałku. Słuchanie ptaków wcześnie rano lub uczucie sztywnienia palców wraz ze spadkiem temperatury - wszystko to przyczynia się do ożywienia obrazu.
Ale nie byłbym w stanie stworzyć tyle, ile robię bez zdjęć cyfrowych. Dają mi możliwość wirtualnego powrotu do sceny, w której nie miałem czasu się zatrzymać.